Przejście do sekcji:

Treść strony: Marciniak Adam

Adam Marciniak (1905-1945)

Adam Marciniak urodził się 3 maja 1905 r. w Tłuchówku. Nosił nazwisko matki. Przed wybuchem II wojny założył rodzinę i pracował jako rzemieślnik.

Na początku wojny II wojny światowej zamknięto klasztor bernardynów w Skępem. Ograniczono swobody obywatelskie. Aresztowano wielu nauczycieli i zakonników. Istniejące biblioteki zamknięto. Niemcy nakazali zgromadzić książki z bibliotek publicznych i prywatnych w budynku szkolnym przy ulicy Dobrzyńskiej w Skępem. Za namową Stanisławy Opolskiej postanowiono nie zwracać wszystkich książek. Zebrano około 300 egzemplarzy, żeby można je wypożyczać mieszkańcom. Natomiast A. Marciniak włamał się do budynku szkoły i wywiózł wozem znaczną ilość książek, które przekazał do prywatnych domów w Józefkowie. Dzięki niemu zorganizowano tajną wypożyczalnię książek.

Prawie od razu po wybuchu wojny młodzi ludzie zaczęli pracę konspiracyjną mającą na celu walkę z okupantem. Już w styczniu 1940 r. odbyła się tajna narada za Jeziorem Wielkim w Skępem w celu powołania POZ (Polska Organizacja Zbrojna). Uczestniczył w niej Czesław Zapałowski, Zbigniew Motyliński, Lubomir Narczewski i Józef Drabiński. Dowódcą placówki Nr 125 POZ w Skępem został Lubomir Narczewski pseudonim "Młot". Do Polskiej Organizacji Zbrojnej należał A. Marciniak. Nosił pseudonim "Kiryło". Organizacja rozrastała się dzieląc się na plutony, drużyny, służbę wywiadu i łączności. Dowódcą jednej z drużyn ogólnowojskowych był A. Marciniak. 5 maja 1943 r. - Niemcy po wcześniejszym rozpoznaniu - aresztowali mieszkańców Józefkowa należących do tajnej organizacji. Zlikwidowano POZ "Znak". Ludzi torturowano w więzieniach, niektórzy zginęli, resztę osadzono w obozie w Stutthofie. A. Marciniak uniknął aresztowania zarówno w maju 1943 r., jak i potem w październiku 1944 r. Od maja 1943 r. był dowódcą placówki AK Skępe. Utworzył kilkuosobowy oddział partyzancki w okolicach Głęboczka w gminie Skępe, a następnie w okolicach Wólki. Był poszukiwany przez niemieckie komando pościgowe. Ukrywał się w leśnej ziemiance. Pod koniec grudnia 1944 r. został wytropiony przez Niemców, potem aresztowany, a następnie rozstrzelany 1 stycznia 1945 r. w miejscowości Jasień Rumunki (powiat lipnowski). Nie wiadomo - według relacji syna Stanisława Marciniaka - gdzie został pochowany.

A. Marciniak pozostawił po sobie pamiętnik z 1944 r. Kilka kartek z notatnika trafiło do ówczesnej Izby Pamięci Narodowej w Wymyślinie (Skępe). A. Marciniak zapisywał w nim swoje rozterki związane z opuszczeniem żony i dzieci. Te przejmujące w treści notatki pokazują człowieka uwikłanego w trudną decyzję, szamoczącego się między opuszczeniem rodziny a podjęciem walki z okupantem.

W jednym z fragmentów napisał tak: "Noc ciemna i zimna, drzewa szumią nad nami. Doszliśmy do Hani [Hania - Stanisława Topolewska lat 40 z Żagna rozstrzelana 25 XII 1944 r. - przypis W. Drzewiecki]. Obudziliśmy ją i pytamy, czy przyszli już moi koledzy. Hania mówi, że nic nie wie. Pytałem o dalsze szczegóły, o dom, o żonę. Hania odpowiedziała, że wszystko dobrze. Żegnamy się i idziemy dalej. Szukamy bunkra. Po pewnym czasie odnaleźliśmy bunkier. Wchodzę pierwszy, a tu moi koledzy śpią. Zerwało się wszystko na mój widok. Kolega Kiryło! - wykrzykiwali radośnie. Zaczęły się pytania i odpowiedzi. Wtem warta zatrzymała kogoś. Słyszymy ostry głos: ręce do góry! Wychodzimy. Co jest? Słyszymy odpowiedź, że Rysiek. Padliśmy sobie w objęcia. Łzy puściły się nam z oczu. Rysiu! Kiryło! Nie mogliśmy więcej powiedzieć słowa z żalu, w jakiej strasznej chwili znaleźliśmy się. Koledzy patrzyli na nas ze smutkiem. Drzewa szumiały złowrogo". W innej części pisze tak: "Po małej naradzie opuszczamy swe schronienie i robimy wymarsz, bo boimy się Ptaka, żeby nas nie zdradził. Noc ciemna, ponura, drzewa szumią. Dokoła na ogół cicho, tylko z dala słychać szczekanie psów. Oddział powstańczy posuwa się naprzód gotowy zawsze do obrony. Zaczyna świtać. Ponury ranek już wstaje, ptaszki świergocą, zwierzyna z pól wraca do lasu. Oddział posuwa się dalej wśród zarośli. Robimy mały spoczynek. Drzewa szumią dokoła nas posępnie, ptaszki witają dzień swą piosenką. Cicho. Czasem zwierz przeleci koło nas zwroszony. Zbiórka i odmarsz. Maszerujemy dalej, przedzieramy się przez zarośla, przez drogi i aleje, bacząc na wszystko dookoła, by nie wpaść w zasadzkę. Maszerujemy dalej i tak zmęczeni i spoceni robimy odpoczynek. Po małej naradzie i skromnym posiłku zostawiamy tabor w zaroślach. We trzech idziemy szukać miejsca na bunker. Po trzech godzinach wracamy do kolegów, robimy zbiórkę i maszerujemy na miejsce wyznaczone na bunker".       Żona A. Marciniaka - Kordula Marciniak - była kurierką (miała pseudonim "Rozetta"). Przenosiła rozkazy. Niemcy bardzo często nachodzili dom i katowali żonę A. Marciniaka. Działo się to na oczach dzieci. Nikogo nie wydała. Bito też dzieci. Po wojnie syn Stanisław urodzony w listopadzie 1939 r. razem z matką poszli na Zajeziorze, żeby zabrać rzeczy, które pozostały po ojcu w skrytce. Były tam notatki. Jak wspominał syn, mający wtedy około 10 lat, było ich bardzo dużo. Potem zapiski A. Marciniaka żona przekazała Panu Władysławowi Drzewieckiemu.

Pani Kordula Marciniak także robiła zapiski. W jednym z fragmentów napisała tak: "Naraz spoglądam w okno - Boże! - krzyknęłam - Frania, już idą! Uciekaj i zostaw mnie samą. Dla mnie będzie tak lepiej. Wpadają do domu i pytają, gdzie mąż. Ja mówię im, że nie wiem, gdzie, a oni mnie zaczęli bić, żebym powiedziała prawdę, gdzie i kto do nas przychodził, bo jak nie powiem, to mnie zabiją. A ja do nich mówię w te słowa: ja nic nie wiem, bo do nas dużo ludzi przychodzi, bo mąż zajmuje się robotą - robi korki czyli bosaki. Nawet i na posterunek robił korki. Więc ja nie mogę spamiętać wszystkich, bo ja ich nie znam, a do tego mam czworo dzieci, to ja nie mogę zajmować się ludźmi pod te czasy, gdy są takie warunki wyżywienia rodziny. Ale dla nich to wszystko było fraszka". A w innym opisuje taką sytuację: "Torturowano mnie bez litości od godziny pół do dziesiątej do drugiej, to można wiedzieć, jakie ja przechodziłam straszne chwile, jaka to była męka".

  • autor: Bożena Ciesielska

Korzystałam z artykułu Władysława Drzewieckiego "Walka i męczeństwo mieszkańców gminy Skępe w latach wojny 1939-1945" [w] "Ziemia Dobrzyńska. Zeszyty historyczne dobrzyńskiego oddziału WTN I, Rypin 1989.   

"Martyrologia powiatu lipnowskiego w latach 1939-1945. Wystawa fotografii ze zbiorów Rajmunda Lewandowskiego", Lipno 1984.

Relacja Stanisława Marciniaka - syna A. Marciniaka. Skępe, 28 XII 2018.

Kopia "Pamiętnika" Adama Marciniaka z 1944 r. i zapiski Korduli Marciniak znajdują się w Izbie Pamięci i Tradycji Zespołu Szkół im. W. Łukasińskiego w Skępem.

Przejdź do początku strony